Zbieracze mchu złapani na gorącym uczynku!

Zbieracze mchu złapani na gorącym uczynku!

Dla wielu historia ta wydaje się nieprawdopodobna. Jak potwierdzają funkcjonariusze policji zdarzanie nie wystąpiło po raz pierwszy. W nadleśnictwie Józefów już po raz drugi zostali złapani zbieracze mchu. Hurtowe ilości mocno szkodzą polskim lasom. Nielegalne wywożenie ściółki leśnej powoduje, że podłoże w którym żyje wiele zwierząt, i które w dużym stopniu pozwala na zachowanie lepszej kondycji drzew, jest po prostu niszczone. To już druga próba nielegalnego procederu na tym obszarze. Na szczęście straż leśna czuwa, i po raz kolejny zapobiegła wywózce ogromnych ilości mchu z lasu.

Nieprzyjemne spotkanie w lesie

Pewnego lipcowego dnia, podleśniczy Krzysztof Malec natknął się w lesie na podejrzany samochód dostawczy na numerach rejestracyjnych pochodzących z Dolnego Śląska. Nie czekając długo zawiadomił staż leśną, która na miejscu pojawiła się po kilkunastu minutach. W samochodzie strażnicy odkryli blisko 150 skrzynek wypełnionych mchem. Były to przede wszystkim dwa gatunki tej rośliny – bielistka siwego oraz widłozębu miotlastego, które znajdują się pod częściową ochroną gatunkową. W związku z zaistniałą sytuacją trzej mężczyźni, którzy znajdowali się w pobliżu samochodu zostali zatrzymani. Na miejscu szybko pojawili się także funkcjonariusze policji.

Zbieranie mchu w hurtowych ilościach

Ze względu na niechęć współpracy mężczyzn z leśniczymi, została zawiadomiona policja. Każda z osób zatrzymanych na obszarze tego lasu została ukarana mandatem, a kierowca samochodu dostawczego otrzymał również karę za bezprawny wjazd do lasu. 150 skrzynek ze świeżym mchem świadczy o nielegalnym procederze grupy zbieraczy. Choć początkowo mężczyźni twierdzili, iż mech pochodzi z prywatnego obszaru zalesionego szybko okazało się to nieprawdą. Roślina, o której mowa jest coraz częściej wykorzystywana we florystyce. Głównie do tworzenia coraz bardziej popularnych kompozycji w szklanych kulach. Mało jednak kto zastanawia się, skąd wziął się tam mech. A często są to właśnie rośliny kradzione bezpośrednio z lasu. Warto nadmienić, że większość ich gatunków występuje pod ścisłą ochroną, a wynoszenie ich z lasu grozi co najmniej mandatem.